NOTKA NA DOLE WAM WSZYSTKO WYJAŚNI
@ONTARIOHUGE on twitter
@ONTARIOHUGE on twitter
(bella w przypływie złości uciekła od jasona w poprzednim rozdziale)
Isabella Greene
Kiedy wróciłam do stanu świadomości, poczułam, że moje ciało lekko się kołysze i odbija w sposób specyficzny dla samochodu - byłam w samochodzie? Nie pamiętam co stało się przed tym jak zasnęłam. Mogę mieć tylko nadzieję, że Jason mnie nie znalazł i nie wiózł mnie do domu. Byłby na mnie teraz bardzo wkurzony.
- Nareszcie się obudziłaś! Ty po prostu zemdlałaś bez żadnego ostrzeżenia! Nie mogłam cię tam tak zostawić-wszystko jest w porządku? - powiedział kobiecy głos, sprawiając, że moje oczy się otworzyły, a ciało wyrwało się do przodu, tylko po to by zostać ograniczone przez pas.
- Ja..um przepraszam za to, zgubiłam się, musiałam zajść bardzo daleko. Wiem, że to duża prośba...ale mogłabyś może zawieźć mnie do domu? - wyjaśniłam krótko, zaciskając wargi w nadziei.
- Więc...jest dość późno, kochanie. Nie wiem czy będę w stanie długo prowadzić. Może zechciałabyś zostać u mnie na noc? Aktualnie mam dwoje dzieci w domu, jestem pewna, że nie mieliby nic przeciwko. Nie wyglądasz jak typowy seryjny morderca. - lekko zażartowała, powodując, że zachichotaliśmy razem. Skinęłam
- Oczywiście, jestem bardzo wdzięczna za to wszystko...jesteś bardzo miłą kobietą. Jest jakiś sposób żebym mogła ci się odwdzięczyć? Czuję się tak jakbym zawdzięczała ci moje życie. - stwierdziłam,
wypuszczając oddech gdy znaleźliśmy się na podjeździe uroczego, małego domku. Ogród skąpany był w niezliczonej ilości kolorowych plam, które można było zauważyć nawet w ciemności. Silnik samochodu przeszedł w ciche mruczenie zanim całkowicie ucichł, a miła kobieta odpięła swój pas posyłając mi uspakajający uśmiech.
- Jeszcze nie poznałam twojego imienia, kochanie - zauważyła, chwytając swoją torbę, zanim pomogła mi wyjść z siedzenia pasażera. Moje nogi jeszcze trochę się trzęsły przez tą wyprawę.
- Jestem Theresa Hughes. Pracuję w samym sercu miasta, tutaj w Kanadzie. Kilka godzin zajmuję mi dojechanie do domu, który jest w tak spokojnej okolicy. Ale zrobiłam to dla swoich dzieci, wiesz? Ich ojciec zostawił ich gdy byli w młodzi, więc robię co mogę, aby...było im dobrze, chcę dać im to co normalni rodzice mogliby im dać.
- To piękne. - nie mogłam walczyć z małym uśmiechem cisnącym się na moje usta. Theresa Hughes zdecydowanie była kobietą, którą uważałam za wojowniczkę. - Tak na prawdę nigdy nie miałam postaci ojca w moim życiu. Powiedzmy, że moja rodzina też jest trochę skomplikowana. - zaśmiałam się sucho, gdy ona pomagała mi wejść po schodach do jej frontowych drzwi. - Bardzo Ci dziękuję za pomoc, Theresa. Jestem Isabella Greene i myślę, że jestem zbyt daleko od domu.
- Co masz na myśli mówiąc, że jesteś daleko od domu? - zapytała, klucze brzęczały kiedy przekręcała je w prawa by wejść do domu.
Rozejrzałam się po domku uważnie - jestem pewna, że on mnie teraz szuka, a myśl o tym sprawia, że moje mięśnie się spinają, a przez ciało przechodzą dreszcze.
- Powiem Ci to później.
Jason Mccann
- Jeszcze nie poznałam twojego imienia, kochanie - zauważyła, chwytając swoją torbę, zanim pomogła mi wyjść z siedzenia pasażera. Moje nogi jeszcze trochę się trzęsły przez tą wyprawę.
- Jestem Theresa Hughes. Pracuję w samym sercu miasta, tutaj w Kanadzie. Kilka godzin zajmuję mi dojechanie do domu, który jest w tak spokojnej okolicy. Ale zrobiłam to dla swoich dzieci, wiesz? Ich ojciec zostawił ich gdy byli w młodzi, więc robię co mogę, aby...było im dobrze, chcę dać im to co normalni rodzice mogliby im dać.
- To piękne. - nie mogłam walczyć z małym uśmiechem cisnącym się na moje usta. Theresa Hughes zdecydowanie była kobietą, którą uważałam za wojowniczkę. - Tak na prawdę nigdy nie miałam postaci ojca w moim życiu. Powiedzmy, że moja rodzina też jest trochę skomplikowana. - zaśmiałam się sucho, gdy ona pomagała mi wejść po schodach do jej frontowych drzwi. - Bardzo Ci dziękuję za pomoc, Theresa. Jestem Isabella Greene i myślę, że jestem zbyt daleko od domu.
- Co masz na myśli mówiąc, że jesteś daleko od domu? - zapytała, klucze brzęczały kiedy przekręcała je w prawa by wejść do domu.
Rozejrzałam się po domku uważnie - jestem pewna, że on mnie teraz szuka, a myśl o tym sprawia, że moje mięśnie się spinają, a przez ciało przechodzą dreszcze.
- Powiem Ci to później.
Jason Mccann
- Co chcesz zrobić, Jason? Też chcemy ją znaleźć, wiesz o tym! - James syknął, jego gniew rósł wraz z moim zniecierpliwieniem. Tak szybko jak James przyjechał do mojego domu, szybko udaliśmy się do samochodu, a teraz jedziemy w dół autostrady, skanując obszar dookoła tak dokładnie jak tylko mogliśmy.
Nie odpowiedziałam James'owi. Nie zwracałem uwagi na to o ma do powiedzenia, byłem zamknięty w swoim własnym, małym świecie i myślałem tylko o tym gdzie mogła uciec Bella.
Usłyszałem głośne westchnienie zanim znów zaczął mówić, a ja musiałem go po prostu słuchać.
- Co spowodowało, że uciekła? Coś musiało się stać - James zapytał aż za bardzo dumnie jak na mój gust. Mimo tego, odpowiedziałem.
- My um...my walczyliśmy ze sobą - zacząłem, odpowiedziała mi cisza co zmusiło mnie do kontynuowania - Ona jest zmartwiona przez sytuację z jej mamą i ja um tak jakby zezłościłem się na nią -gdy powiedziałem o głośno zdałem sobie sprawę jak niesprawiedliwe to było wobec niej i czułem się jak totalny kutas
- Zezłościłeś? - James spojrzał na mnie zdumiony, jakbym był szalony. W mojej obranie, gwarantuje że ktokolwiek żyjący w taki sposób co ja byłby przynajmniej trochę szalony. Isabella jest jedyną osobą, która utrzymuje mnie przy zdrowych zmysłach.
- Popatrz, moi rodzice nie żyją i nigdy nie wrócą. To był mój wybór? Definitywnie kurwa nie. Byłem czternastolatkiem kiedy oni odeszli i nikt w tym cholernym biznesie nie martwił się o mnie. Musiałem radzić sobie z ich śmiercią sam. Pracowałem po godzinach, tylko po to by o nich nie myśleć. Robiłem wszystko, co mogłem by dojść do siebie. I uderzyło w mój czuły punk to, że Isabella była nieszczęśliwa i ukrywała się przede mną, kiedy wszystko co chciałem zrobić to jej pomóc. Ja nie miałem nikogo kto mógłby mi oferować miłość czy nawet pozwoliłby płakać w swoje ramię. I ja tylko...wiesz co? Mówię za dużo, po prostu skup się na pracy.
- Rozumiem, Jason. Ale każdy ma inny sposób na radzenie sobie z problemami. Pracowałeś próbując odciągnąć się od smutku, i to jest okej. Wydaje mi się, że Isabella potrzebowała czasu by wszystko przemyśleć. Słyszałeś kiedyś, że "czas leczy rany"?
Miałem ochotę wbić coś w usta Jamesa, póki by się nie zamknął. Ale po prostu wywróciłem oczami i mruknąłem kilka przekleństw zanim nacisnąłem na pedał gazu trochę mocniej. Dojechaliśmy do małego miasteczka, które znajduje się na południe od dużego miasta i niedaleko od mojego leśnego domu. Mój żołądek zacisnął się, a ja czułem, że ona jest jest gdzieś tutaj. I zrobię wszystko co trzeba, by mieć ją z powrotem.
Isabella Greene
- Bardzo ci dziękuję za jedzenie, Thereso. Jeśli chcesz mogę położyć Hannah i Flynna do łóżka za ciebie. - zaproponowałam, mówią z wdzięcznością. Wyczyściłam płytki z okruszków, czochrając ]włosy dwójki dzieci.
Hannah była piękną, małą dziewczynką z najbardziej kręconymi blond włosami, jakie widziałam, i oczami bardziej niebieskimi niż karaibskie morza. Ma sześć lat i jest starsza tylko o rok od Flynna. Była ubrana w uroczą różową, lenią sukienkę z dużą pasującą również różową gumką, która miała za zadanie oswoić jej dzikie loki. Flynn był śmieszny i pracowity jak na swój wiek. Jego blond włosy nie były tak bardzo kręcone, ale słodkie, małe blond fale objęły większość jego czoła i prawie dosięgały do jego aqua-niebieskich tęczówek. Byli naprawdę najpiękniejszymi dziećmi jakie miałam przyjemność spotkać. Opiekę i miłość jaką widziałam u Theresy gdy patrzyła na swoje dzieci, spowodowała, że zatęskniłam za swoją mamą. Pragnęłam jej miłości i uwagi, czegoś co nigdy nie wróci.
- To byłoby absolutnie kochane, dziękuję Bello. Bardzo mi jest potrzebna kąpiel po dzisiejszym dniu. Jestem wyczerpana! Ale kiedy skończę porozmawiamy o tym co się wydarzyło, dobrze? - posłała mi uspakajający uśmiech i pocałowała głowy dzieci, oddalając się w stronę łazienki.
- W porządku dzieci, co powiecie na to by iść teraz do łóżka? Jeśli będziecie szybkie, opowiem wam trochę historii! - przekupiłam je i zachichotałam, patrząc na ich wyścig gdy biegli do sypialni, chichocząc i piszcząc. Podążyłam ich śladem, chwilę później pomagając im ubrać się w piżamy i umyć zęby, a potem ułożyłam oboje do łóżek.
- Bell-Bell...gdzie jest Twoja mamusia? - Flynn zapytał z szerokimi i niewinnymi oczami, wypuszczając potem małe ziewnięcie. Delikatnie usiadłam na łóżku i odsunęłam jego blond fale z twarzy, uśmiechając się smutno.
- Moja mama jest w domu, czekając na mnie. - wymusiłam uśmiech i pocałowałam go w czoło - Do tego czasu zostanę z Twoją mamą, jeśli nie macie nic przeciwko.
- Oczywiście, że nie mamy nic przeciwko dzieleniu się naszą mamą z tobą Bell-Bell! - Hannah zaćwierkała radośnie obok Flynna, podciągając kołdrę do swojego podbródka, uśmiechając się z zadowoleniem. - Byliśmy tacy podekscytowani kiedy mama, przyprowadziła Cię do domu, abyś mogła zobaczyć się z nami!
Potem dosięgnęłam ręką do jej głowy i pogłaskałam po czole.
- Ja też byłam podekscytowana, na myśl o tym, że was zobaczę. Możecie mi obiecać jedną rzecz?
- Co to jest? - Flynn odpowiedział zmęczony, przecierając oczy, był tak rozpaczliwie zmęczony, ale nie chciał zasnąć póki nie usłyszy mojej propozycji.
- Obiecajcie mi, że zawsze będziecie kochać i dbać o swoją mamę - odpowiedziałam, wyłączając światło i zostawiając ich w świetle nocnej lampki. Dwoje dzieci jednocześnie złożyło mi obietnice po czym natychmiast zapadli w sen. Nie mogłam walczyć z spojrzeniem pełnym uwielbienia do tych dzieci. Cicho i ostrożnie wycofałam się z ich pokoju, pozwalając spać im do samego rana. Kiedy się odwróciłam, Theresa stała przede mną co sprawiło, że lekko podskoczyłam w miejscu.
- Przepraszam, po prostu patrzyłam się na Ciebie z nimi. Kochają Cię. - powiedziała przepraszająco, kładąc swoją dłoń na moim ramieniu w geście pocieszenia.
- Myślę, że po prostu kocham dzieci - przyznałam nieśmiało, przebiegając palcami po moich brudnych, brązowych lokach.
- Jesteś wspaniała! Nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli pójdę się przebrać i uporządkuję kilka rzeczy, zanim porozmawiamy? Będę na dole za minute. Możesz iść na dół i zrobić sobie herbaty, obejrzeć telewizje lub cokolwiek co chcesz. Czuj się jak u siebie w domu.
Skinęłam głową i kontynuowałam schodzenie w dół. Włączyłam telewizor i skakałam bezmyślnie po kanałach. Deszcz lał z ciemnego nieba na zewnątrz, a ja nie mogę nic poradzić na to, że czułam się, jakbym była obserwowana. Ale, to pukanie do drzwi spowodowało, że moje serce się zatrzymało.
- To tylko rutynowa kontrola, czy możemy wejść? - głos mężczyzny =powiedział przez drzwi po czym kilka razy uderzył w drzwi powodując hałas. Przełknęłam ślinę i zastanawiałam się na temat tego, czy zawołać Therese czy nie, ale postawiłam na nie, ponieważ była prawdopodobnie zajęta przebieraniem - mogła być naga. Czułam jak szybko bije mi serce, a gdy położyłam rękę na klamce, pukanie ustało. Otworzyłam powoli drzwi, upewniając się, że moja twarz była ostatnią częścią którą odkryłam. Mężczyzna uśmiechnął się z wdzięcznością, zdejmując płaszcz wodoodporny, gdy stał pod gankiem.
- Dziękuję pani, zacząłem myśleć, że zaraz się tam przeziębię. Przepraszam za tak późne najście, ale myślisz, że mogę ci zadać kilka pytań? - mężczyzna wydawał się miły, gdy skończył mówić lekki chichot opuścił jego usta w oczekiwaniu na moją odpowiedź.
- Więc, ja uh...Aktualnie ja tu nie-
- Oh człowieku, szef będzie mnie kochać! - wrzasnął, kiedy zobaczył mnie z bliższej odległości, powodują, że zaczęłam panikować. Szef? - Jason, tutaj! - krzyknął na zewnątrz tak głośno, jak mógł, powodując czyjeś głośne i dynamicznie kroki. Mój oddech wzrósł, próbowałam uciec od człowieka, który był oczywiście wysłany po to by mnie szukać. Ale zostałam zatrzymana, przez tego tajemniczego mężczyznę, który chwycił mnie za przedramię, powstrzymując mnie przed ucieczką gdziekolwiek. W oczach zaczęły wzbierać mi się w czach; Proszę Myślałam Zaszłam tak daleko, po prostu pozwólcie mi to skończyć.
- Bella - załamany głos przerwał mój tok myślenia, co spowodowało, że moje brązowe tęczówki spojrzały na nikogo innego jak Jasona. Wydawało mi się, że moje serce, rozpadło się jeszcze bardziej gdy go zobaczyłam, obiecałam, że ucieknę, ale nadal tu jestem. Nie wyglądał na rozczarowanego, tylko na zagubionego i zmartwionego.
- Wróć do domu, proszę. Do mnie. Potrzebuję Cię z powrotem obok mnie, Bella. Nie sądzę, że mogę bez żyć bez Ciebie.
Pociągnęłam nosem i spojrzałam na mężczyznę, który mnie trzymał, wyrwałam się z jego uścisku i wytarłam łzy. Widok tak załamanego Jasona, stojącego w zimnym deszczu, który przesiąknął go od głowy to stóp (nawet, jego zwykle postawione na żel włosy były zalane deszczem co sprawiło, że przykleiły mu się do czoła - ale on według mnie nigdy nie wyglądał piękniej niż teraz) sprawił, że mój żołądek zacisnął się z poczucia winy jak i miłości, którą do niego czułam.
Przez ten cały czas chciałam zająć się moją mamą, która nie żyje. Mogłam zobaczyć w jego kawowych oczach to, że on był gotowy do przekonania mnie do siebie.
Wydałam z siebie głośny szloch i pokonałam drogę która oddzielała mnie od Jasona, wpadając w jego ramiona jeszcze raz i wylewałam z siebie emocje tak jak niebo wylewało z siebie deszcz.
- P-proszę, nie bądź n-na mnie zły - zapłakałam - Ja n-ie c-chciałam uciekać.
- Shh, nie płacz Bells. Nie jestem zły. Przysięgam... - uspokajał mnie, gładząc moje mokre włosy. Poczułam jak zdjął swoją kurtkę, a potem umieścił ją wokół moich ramion. - Chodźmy do domu.
Zanim wyszliśmy, ujęłam jego twarz w moje drżące dłonie, łącząc nasze usta, chcąc zostać w tej pozycji na zawsze.
- Brakowało mi tego - Wymamrotałam, pociągając nosem, nie mogłam oprzeć się połączeniu naszych ust ponownie, rozkoszując się pasją i miłością, którą poczułam ponownie.
- Mm, mi też tego brakowało. Bardziej niż możesz sobie to wyobrazić. - jego twarz złagodniała, kiedy spojrzał na mnie jeszcze raz, składając czuły pocałunek na moim czole..
- Chodź aniołku, złapiesz przeziębienie - Jason skarcił mnie lekko, wsadzając ręce pod moje nogi i plecy, niosąc do swojego samochodu by później bezpiecznie mnie w nim posadzić. Ostatnie co pamiętałam to, to jak zapadam w głęboki sen.
###
nie rozumiem czemu macie prenensje do MNIE, że nie było rozdziału, to jest wina niczyja. autorka nie dodawała bo może miała jakiś powód, a ja nie miałam rozdziału do przetłumaczenia. Rozdział został dodany kilka dni temu (3 lub 4) i teraz przetłumaczony.
Komentarze typu, że łaskawie mogłabym dodać rozdział są idiotyczne bo w poprzedniej notce wyraźnie pisze, że jesteśmy na bieżąco z autorką.
Jeśli bym to wszystko rzuciła to bym o tym napisała, a jeśli tego nie zrobiłam to znaczy, że dalej tłumaczę i tłumaczyć będę.
NIE wiem kiedy 39.
Dziękuję bardzo za komentarze, zrozumienie, wejścia i zrozumienie. Za polecanie bloga na twitterze także.
Wiem, że są błedy i nie ma akapitów, ale to postaram się zrobić jutro.
Ważne!
Komentarze, które będą tylko i wyłacznie spamem zostaną usunięte. Jeśli chcecie polecić swojego bloga napiszcie na twiterze to dodam link w notatce.
Ważniejsze!
Poinfornuję Was o rozdziale jutro bo w zakładce 'informowani' mam straszny bałagan.
PROSZĘ O KOMENTARZE!!!!!!!!
ZAPISUJCIE SIĘ DO INFORMOWANYCH!!!
OBSERWUJCIE BLOGA!!!!
tysfm💕
ask.fm/rollerconster
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że pojawił się ten rozdział. Rozumiem w 100%, że nie mógł być szybciej, sama piszę i wiem jak to jest, gdy nie ma się weny. Co do rozdziału - bardzo fajny, ale krótki, szkoda, że tak mało się dzieje. Ale grunt, że jest i powoli posuwamy się do przodu :)
OdpowiedzUsuńTak dlugo czekalam i nareszcie jest ! Cale szczescie, ze ja znalazl uff Taka slodka koncowka :) Dziekuje za tlumaczenie tego ff i nie przejmuj sie takimi komentarzami xx
OdpowiedzUsuńineedangelinmylife.blogspot.com
sory za brak polskich znakow-problemy z klawiatura
Cudowny, rewelacyjny ! *.*
OdpowiedzUsuńKocham to! <33
Uwielbiam to.
OdpowiedzUsuńJason znowu znalazł Belle. Wcale się nie dziwie w końcu sam powiedział, że zawsze ją znajdzie, nieważne ile razy ucieknie.
I w dodatku był taki smutny i kochany omg rozpływam się.
Dziękuje że tak szybko przetłumaczyłaś po dodaniu rozdziału i mam nadzieje, że niedługo już pojawi się kolejny.
kocham cię xx
Kocham tego bloga jak i Ciebie ♥ dziękuje że go tłumaczysz, to jedyny blog warty czytania. Jestem wybredna co do blogów ale jest to super mega historia ♥ @arianatorka: )
OdpowiedzUsuńjestem z tym blogiem prawie od początku i naprawdę bardzo się cieszę że pojawił się nowy rozdział, który jak zawsze jest świetnie przetłumaczony i bardzo płynnie się go czyta:)
OdpowiedzUsuńTylko idioci do ciebie piszą takie komentarze. Znając życie czytają tylko tłumaczenie a notki od ciebie nie. I mają pretensje ehhh
OdpowiedzUsuńŚwietne tłumaczenie.
Dlaczego ona mu wybaczyła?!
nie przejmuj się nimi oni zakładam że nawet by nie tłumaczyli tak jak ty, podziwiam cię naprawdę i kocham to tłumaczenie <3 już nie mogę się doczekać następnego :) xoxo POZDRAWIAM!
OdpowiedzUsuńkocham chce już następny jeszcze raz kocham
OdpowiedzUsuńNie chcesz roleplayerów do tego ff? Byłyby świetne
OdpowiedzUsuńSą/ontario
UsuńCudo <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! (Świetna robota tłumaczki ;) )uroczy Jason AW AW kocham go !
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, super opowiadanie normalnie zajebiste !!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńWielkie podziękowania dla tego wspaniałego człowieka o imieniu Dr. Agbazara, wielki rzucający, który przywraca radość z pomocy w przywróceniu mojego kochanka, który oderwał się ode mnie cztery miesiące temu, ale teraz, z pomocą dr. Agbazara, wielka miłość, rzuca zaklęcia. Dzięki mu. Możesz również poprosić go o pomoc, gdy będziesz go potrzebować w trudnych czasach: ( agbazara@gmail.com ) lub WhatsApp ( +2348104102662 )
OdpowiedzUsuń